Postautor: TomaszRejf » 2015-01-21, 22:53
ogólnie z artykułu wynika że fundamentem diety żołnierza były trzy składniki: mięso, chleb (ciemny, czasami żołnierze skarżyli się że jest zbyt ciemny :) ) i piwo. Czasami do tych składników dochodziły jaja, sery, masło, ryby, warzywa, czasami wino. W niektórych miastach żołnierze mieli dostarczane mięso, przystawkę do mięsa, zupę, piwo. Często zamiast czerwonego mięsa żołnierze dostawali rybę jako zamiennik. Czasami dostawali też gotowiznę i w tym momencie sami decydowali co jedzą, kupując to na wolnym rynku. Starano się by na wolnym rynku ceny fundamentalnych produktów nie były windowane. Oczywiście wielokrotnie żołnierze zaopatrywali się w żywność drogą rabunków, wtedy brali jak leci, wódkę, wino, piwo, biały chleb i inne przysmaki. Ciekawie bo oficerowie nie dostawali jakiś specjalnie wyszukanych składników diety. Dostawali to samo co żołnierze, ale w większych ilościach lub ekwiwalent tego w gotowiźnie. Dzięki temu oficerowie mogli wyżywić tzw niebojowych specjalistów. "Pułkownikowi więc przysługiwało dziennie sto dwadzieścia funtów wołowiny, ćwiartka jagnięciny, ćwiartka baraniny, ćwierć beczki masła oraz bliżej nieokreślona ilość piwa i wina. Rotmistrz tymczasem mógł liczyć co dzień na dwanaście funtów wołowiny, pół cielaka, pół barana, pół jagnięcia, a także niesprecyzowaną ilość masła i piwa"; "Wpływ na kształt ich diety miało szereg czynników. Oficerowie zajmowali najczęściej kwatery w najlepszych gospodach, co niewątpliwe przekładało się także na wyższe standardy żywienia. Dodatkowo administracja cywilna zapewniała im wiktuały, które nie znajdowały się na stanach magazynów prowiantowych. Rachunki zgorzeleckiej rady miejskiej pokazują, że w trakcie cesarskiego kwaterunku w 1628 r. oficerowie regularnie na koszt miasta otrzymywali ryby."
takie ciekawostki.
pozdrawiam
Tomasz